Gdy się spotkaliśmy, powiedział, że nieudane podejścia to jego największy problemem. Sprawiają, że traci ochotę na wykazywanie inicjatywy, bo i tak podejrzewa, że nic z tego nie wyjdzie.
Zapytałem go, kiedy podejście jest udane, a kiedy nieudane.
Wymienił kilka cech udanego podejścia:
- rozmowa zakończona numerem,
- dziewczyna jest nim wyraźnie zainteresowana,
- przytulą się do siebie,
- rozmowa skończy się randką,
- nie będą pojawiały się żadne opory z jej strony
Następnie przeanalizowaliśmy każdy z nich i okazało się, że obecność oporów u dziewczyny, może oznaczać, że się boi, a brak chęci pójścia na randkę, że jest nieufna.
To nie musi oznaczać, że on popełnił jakiś błąd lub się jej nie podoba. Jej reakcja nie ma z nim niczego wspólnego.
Zaczął także zauważać, że nawet gdy nie pojawi się żadna z tych kilku cech, to i tak podejście może być udane, bo dzięki niemu coś zrozumiał, przełamał się lub stał się pewniejszy siebie.
Co ciekawe, pod koniec dnia trafił na dziewczynę, która nie była dla niego miła i nie chciała z nim rozmawiać. Gdy zapytałem go, czy podejście było udane, stwierdził, że tak, bo bał się do niej podejść, a jednak się przełamał.
Dowiedział się tez, że to nie jest dziewczyna dla niego, bo woli te, które są radosne, otwarte i uprzejme.
Tym samym wniosek z piątku był taki, że każde podejście daje Ci tylko jakąś informację zwrotną, a to od Ciebie zależy czy ona Cię wzmocni, czy osłabi.