-Zauważyłem, że jak weszliśmy do tego sklepu, robiłem wszystko, aby nie trafić na kobietę, chociaż po to tam weszliśmy
-No tak, nie trudno było zauważyć
Taka szczerość wymaga odwagi, dzięki! Czy wiesz może skąd takie zachowanie?
-Tak, unikałem dyskomfortu, żeby było wygodniej. Lepiej się ciebie słucha, niż podejmuje działanie, bo to jest wygodne.
-Jasne, że tak. Jak sama nazwa wskazuje, wyjście poza strefę komfortu oznacza, że nie będzie już komfortowo. A czy wiesz, jakiego dyskomfortu dokładnie unikałeś?
-Tak, ośmieszenia się.
Wstyd, czucie się gorszym i strach przed ośmieszeniem był głównym tematem, który przyświecał nam w piątek.
Okazało się, że Łukasz panicznie bał się ośmieszenia.
Bez względu na to, co mu proponowałem, aby zrobił czy powiedział, zawsze kończyło się tak samo: to jest głupie i boję się, że się ośmieszę.
Nie ważne czy chodziło o rozmowę na temat pogody, herbaty w herbaciarni, jogurtów w sklepie, książek w księgarni czy dobrej kawiarni w pobliżu.
Wszystko uruchamiało w nim falę wstydu.
Z takiego punktu widzenia jakiekolwiek odezwanie się do kobiety było trudniejsze niż wejście na Mount Everest, co sam przyznał.
Tłumaczyłem mu, że to całkowicie zrozumiałe, bo wstyd i czucie się gorszym to dla człowieka najbardziej nieprzyjemny stan emocjonalny, w jakim może się znaleźć.
I właśnie dlatego, że przez lata trzymał go w sobie i jednocześnie unikał kontaktu, teraz gdy podjął decyzję, aby nabrać swobody w relacjach z kobietami, na powierzchnię wypływa właśnie to, co tę swobodę do tej pory mu odbierało – wstyd.
Powiedziałem mu co ma robić, gdy wstyd się pojawia i jak sobie z nim poradzić.
Chociaż towarzyszył nam przez cały dzień i wydawało się, że Łukasz jest po prostu na niego ‚skazany’, na drugi dzień powiedział:
„Już nie mam poczucia, że nie mogę, już nie czuje tyle wstydu. Teraz tylko chciałbym mieć więcej energii i uśmiechu”
Teraz to już zupełnie inna bajka!
Dla mnie bardzo ważny jest moment, w którym ktoś mówi ‚mogę’.
Zobaczył światełko w tunelu. Uwierzył, że to jest do zrobienia.
A przecież wiara czyni cuda, czyż nie?
To oczywiście nie oznacza, że nasza praca się skończyła.
Jedna blokada się kończy, a druga się zaczyna 
Wstyd już tak nie przeszkadzał, ale kolejnym wyzwaniem był brak radości i tzw. grobowa mina 
Zadałem mu proste pytanie:
-Czy facet, który podchodzi do kobiety z grobową miną, zachęca do rozmowy z nim?
-Oczywiście nie
-A kiedy facet jest zachęcający?
-Gdy jest uśmiechnięty i radosny
-No właśnie. Potrafisz być uśmiechnięty, radosny, pozytywny?
-Tak
-To dlaczego nie chcesz taki być podczas rozmów z kobietami?
I wtedy zrobił ogromne oczy, bo nie spodziewał się takiego pytania. Jak to, że nie chce?
No tak. Ze mną potrafi być wyluzowany i zrelaksowany, minutę później podczas rozmowy z kobietą relaks i luz znika. To kto o tym decyduje? Przecież nie ja ani kobieta. To jego decyzja, z której być może nie zdawał sobie do tej pory sprawy.
I tak mijał nam czas na próbowaniu rozwikłania tej zagadki.
Okazało się, że znalezienie odpowiedzi nie było ultra skomplikowane.
Przy mnie był wyluzowany, bo niczego ode mnie nie chciał. Nie zależało mu, jak wypadnie w moich oczach, więc był całkowicie autentyczny, prawdziwy i naturalny.
A jeżeli przy kobietach już taki nie był, to z prostego powodu: od nich czegoś już chciał 
Zawsze wszystko wraca do tego samego, czyli do emocji (pragnień, lęku, wstydu, winy, dumy itp).
Im ich mniej, tym więcej luzu i radości.
Im więcej, tym ciężej i trudniej.
Dlatego sekretem do swobody i udanych relacji jest zrobienie porządku z emocjami. Ci, którzy o tym wiedzą, robią ogromne postępy.
My także rano i wieczorem siadaliśmy u mnie w pokoju i oswajaliśmy się ze wszystkimi emocjami, które pojawiały się w ciągu dnia.
Kluczem do poradzenia sobie ze wszystkimi blokadami czy emocjami zawsze jest akceptacja. To dzięki niej nasz rozwój przyśpiesza tysiące razy.
Kiedykolwiek poczujesz w sobie cokolwiek innego niż radość, relaks czy spokój, nie czekaj, tylko usiądź i zaakceptuj ten ładunek emocjonalny. Nie próbuj tego rozumieć czy jakkolwiek się go pozbywać!
Po prostu zaakceptuj to, co czujesz, nawet jak to będzie bardzo niewygodne. I poczekaj, aż ta energia się wyczerpie. Jak pojawi się ulga (prędzej czy później zawsze się pojawi), wróć do działania.