Oto temat, którym zakończyliśmy kurs. Rozmawialiśmy o tym, jak poradzić sobie z syndromem Mr. Nice Guy.
Mr Nice Guy, to mężczyzna, któremu ktoś wcześniej odciął cojones, z czego on często nie zdaje sobie sprawy i dziwi się, dlaczego coś nie gra.
Przez 4 dni wykonywaliśmy różne ćwiczenia i zadnia, aby z nimi nawiązać kontakt.
Nie wszystkie były łatwe i przyjemne, szczególnie te z kartką papieru i długopisem.
One wymagały odwagi i wzięcia pełnej odpowiedzialności za to, jak wyglądają nasze sprawy związkowe, relacyjne czy łóżkowe.
Trzeba było sobie powiedzieć prawdę, która na początku jest bolesna, ale gdyby człowiek jej nie usłyszał, dalej szukałby przyczyn tam, gdzie ich nie ma.
Dlatego gratuluję, że wytrwaliście i dzielnie wykonywaliście wszystkie ćwiczenia, szczególnie niedzielne, w których trzeba było przyznać się uczciwie przed sobą, dlaczego sami siebie sabotujemy tymi niekończącymi się wymówkami.
Gdy człowiek raz zrozumie ten mechanizm, już nigdy nie jest tą samą osobą; już nie ma powrotu do starego trybu, bo już rozumiesz, że Ty wszystko wybierasz, blokady także.
Te wszystkie ograniczające poglądy, przekonania i emocje, które nas blokują – to również nasz wybór!
Przecież mogłeś już dawno zrobić z nimi porządek, a jednak dalej pozwalasz, aby strach zamieszkiwał Twój umysł i Cię blokował.
I to także jest nasz wybór – to my pozwalamy, aby strach nas blokował poprzez fakt, że niczego z nim nie robimy,
a jak już się pojawia, to odwracamy uwagę batonikiem, serialem czy alkoholem.
My nie odwracaliśmy uwagi, tylko uczyliśmy się jak go zneutralizować.
Gdy już nauczysz się to robić, to czego jeszcze masz się bać?
Gdy pojawia się strach, neutralizujesz go i dalej działasz. I tak aż do skutku.
Jeżeli chodzi o sobotni dzień, to był zdecydowaniej najintensywniejszy i najbardziej owocny.
Rozpoczęliśmy go rozmową, która jak to stwierdził jeden z uczestników, całkowicie zniszczyła jego dotychczasowy pogląd na temat związków, miłości, tęsknoty, zazdrości, zakochiwania się, szczęścia itp
Rozwialiśmy najpopularniejsze mity, w które wielu z nas wierzyło przez kilkadziesiąt lat życia!
Po wyjściu z domu pierwszą część dnia spędziliśmy w galerii, a drugą na deptaku i plaży.
Zapytałem ich rano jakie cele sobie stawiają.
Dla jednego celem było 15 rozmów i zrealizował ten cel, brawo!
Dla drugiego (który przełamał się w kwestii ilości podejść przez dwa pierwsze dni) ważne było, aby zbudować takie połączenie z dziewczynami, że bez problemu będą w stanie patrzeć sobie przez dłuższy moment w oczy – w ciszy.
I również to zrobił i to z dwoma dziewczynami naraz! Stwierdził, że ta interakcja była tak wspaniała i głęboka, że całkowicie go nasyciła i nie miał już potrzeby na cokolwiek więcej.
Sobotę dzień zakończyliśmy kilkugodzinnym psychologicznym wykładem na temat tego dlaczego wybieramy te kobiety, a nie inne, jak się ma do tego nasza relacja z rodzicami i kiedy nasz rozwój maksymalnie przyspiesza.
W niedzielę oprócz rozmowy o naszych cojones, wytyczyliśmy bardzo dokładny plan rozwoju na najbliższe miesiące oraz przypomnieliśmy sobie uniwersalne prawdy i zasady, od których zależą nasze relacje z kobietami.
Bardzo dziękuję za Wasze zaangażowanie i odwagę!
Moc z Wami!