Związek

Mentalność dawania/brania, a bycie miłym dla kobiet

Kiedy relacje są męczarnią, a kiedy są lekkie i przyjemne?

Czym różni się mentalność dawania od brania?

Dlaczego w pierwszej kolejności warto uwolnić się od strachu przed stratą kobiety?

Czy można dawać, jednocześnie bez wejścia sobie na głowę?

O tym wszystkim przeczytasz poniżej

Jak powstał ten artykuł?

Wszystko zaczęło się od filmu, który opublikowałem. Przedstawił teorię o tym skąd wynika szczęście i swoboda w związkach z kobietami.  Całość została wytłumaczona w oparciu o koncept dawania/brania. 

Oto film:

Jeden z komentarzy, który pojawił się pod filmem, brzmiał następująco:

Kamilu a co jeśli będziemy tak od siebie dawać i myśleć, że robimy wszystko dobrze i, że jest przyjemnie a kobieta uzna nas za zbyt miłych i straci zainteresowanie? Mógłbyś napisać jakiś post czy filmik lub może tu w komentarzu, gdzie leży ta cienka granica między byciem zbyt miłym, dostępnym, a wartościowym facetem. Myślę, że byłaby to istotna sprawa i wielu facetom by pomogła bo rozumiem koncepcje i bardzo mi się podoba, ale można tu chyba niestety przegiąć w drugą stronę, a nie każda kobieta może być aż tak świadoma różnych dobrych wartości które zaoferuje jej facet i je docenić

Sebastian

Następnie w kilku prywatnych wiadomościach zostałem proproszony o odniesienie się do niego. W ten oto sposób powstał poniższy artykuł, by co nieco rozjaśnić. 

Mentalność brania vs mentalność dawania

Zaczniemy od rozgraniczenia dwóch rzeczy:

W filmie o dawaniu/braniu mówiłem o tym, jak mentalność bezpośrednio wpływa na relacje. Przypomnijmy sobie czym się od siebie różnią. 

Mentalność brania: 

Kierujesz się zwierzęcymi pragnieniami (posiadania, zdobywania, gromadzenia, zyskiwania, fizycznej przyjemności, konkurowania itp); szukasz sposobu aby coś od niej otrzymać i zaspokoić swoje żądze i potrzeby. Patrzysz na własną satysfakcję.

Mentalność dawania: 

Rezygnujesz z patrzenia tylko na siebie i swoje potrzeby. Przestajesz postrzegać ją jak sposób na zaspokojenie swoich pragnień (tak samo jak konkurowanie z innymi czy szukanie własnej przyjemności). Zdobycie jej przestaje być Twoim priorytetem. Dostrzegasz jej potrzeby, pytasz o nie, słuchasz ich.  

W pierwszym przypadku relacje z kobietami są niekończącą się męczarnią, a w drugim stają się coraz naturalniejsze, prostsze i swobodniejsze. 

Jednak to nie znaczy, że w pierwszej sytuacji jesteś dla niej niemiły, nie kupujesz jej kwiatów, nie robisz jej prezentów, nie przepuszczasz jej w drzwiach i jesteś gburowaty.  

Tak samo to nie znaczy, że w drugiej musisz robić non stop prezenty, być na każde zawołanie, ze wszystkim się zgadzać, robić wszystko pod nią, utwierdzać w tym, że ma zawsze rację i zapominać o sobie.

Dawanie, o którym tutaj mowa, nie jest kolejną metodą na zdobycie jej!

Branie, które udaje dawanie

W powyższym cytacie zadano pytanie: 

„a co jeśli będziemy tak od siebie dawać i myśleć, że robimy wszystko dobrze i, że jest przyjemnie a kobieta uzna nas za zbyt miłych i straci zainteresowanie?”

To pytanie zakłada, że dawanie jest kolejną strategią do.. zdobycia tego, co chcesz. Czyli dalej jesteś w mentalności brania, która udaje dawanie. Wychodzisz z założenia: 

Hmm, jeżeli zmienię strategię i zacznę jej więcej dawać.. to może wtedy więcej otrzymam? A co jeżeli będę za dużo dawał i ją stracę, czyli przestanę otrzymywać? 

Czyli ciągle patrzysz tylko na swój zysk/stratę.

Strach przed stratą kobiety

Gdy zaczynasz zastanawiać się, czy robisz wszystko dobrze i czy jest wystarczajaco przyjemnie, to kieruje Tobą strach, że możesz popełnić błąd i nie będzie już przyjemnie, w konsekwencji czego ją stracisz. Znów przeważa mentalność brania.

Dlatego priorytetem jest wyleczenie się ze strachu przed stratą kobiety i faktem, że ona może stracić Tobą zainteresowanie. 

Jaka jest Twoja prawdziwa intencja?

Nie chodzi o dawanie w sensie bycia tylko miłym, tylko o intencję, jaka za tym stoi. 

I w jednej i w drugiej sytuacji możesz być miły, komplementować i dawać prezenty/kwiaty. W jednej robisz to, aby coś zyskać (lub nie stracić), a w drugiej aby poczuła się dobrze, miała lepszą jakość życia. Nie zależy Ci na tym, czy coś dzięki temu zyskasz czy nie. 

Więc mentalność dawania/brania to inaczej intencja z jaką poznajesz kobiety, a nie konkretne zachowania, bo one mogą być identyczne w jednym i drugim przypadku.

Trzeba się wznieść ponad zachowania i zobaczyć jaka jest nadrzędna motywacja. 

Oto ta ‚cienka granica’ o którą pada pytanie. Tą granicą jest intencja, jaka stoi za Twoimi zachowaniami, gestami i decyzjami.

Jeżeli dajesz jej kwiaty/komplement, aby poczuła się dobrze i była radośniejsza, a ona mimo wszystko odchodzi od Ciebie, bo twierdzi, że jesteś zbyt miły, to czemu miałbyś się tym chociaż sekundę przejmować? Nie masz wpływu na to, że ona wewnętrznie uważa, że nie zasługuje na kogoś takiego i czułaby się swobodniej, gdybyś raz na jakiś czas ją uderzył lub wyzwał.

Ty tak nie robisz, bo to nie Twój poziom. Szanujesz ją jako człowieka i nie wyobrażasz sobie, by ją obrażać czy bić. Bez względu na to czy jest dziewczyną z którą się spotykasz, Twoją matką czy córką. 

Zatem jeżeli chcesz dla niej dobrze, a jej to nie odpowiada, to znaczy, że to nie jest kobieta dla Ciebie.  Czy rozsądniej nie byłoby być z kimś, kto to doceni, niż będzie miał o to do Ciebie pretensje?

Mentalność dawania, a stawianie granic i wejście sobie na głowę

Mentalność dawania nie oznacza, że nie możesz stawiać granic, masz zacząć się podkładać czy pozwolić na przysłowiowe wejście sobie na głowę. 

Wciąż możesz być miłym, dostępnym, wartościowym czy szarmanckim, ale jak np. masz wewnętrzne postanowienie, że nie pijesz alkoholu, to mimo jej naciskania, w miły, ale stanowczy sposób jej odmawiasz. 

Powiedzmy, że idziesz na imprezę i nie masz w zwyczaju sprawdzać telefonu co 5 minut, a ona ma pretensje, że nie odpisywałeś w ciągu 3 minut. Wówczas w życzliwy sposób i bez potępiania jej, informujesz ją o tym, że nie masz nawyku ciągłego patrzenia na telefon. 

To, że przestajesz kierować się tylko swoimi potrzebami, nie oznacza, że o nich zapominasz. 

Pamiętasz o nich, ale dostrzegasz też jej. Więc nie wyzywasz jej od chorych, kontrolujacych wariatek, które oczekują meldowania się co 3 minuty, tylko próbujesz zrozumieć jej perspektywę i w spokojny sposób tłumaczysz swoją. Szukasz z nią wspólnego wyjścia i zastanawiacie się obydwoje co każdy z Was mógłby odpuścić, aby dojść do zgody i by każdy czuł się z tym dobrze.

Finalnie kończycie na tym, że np. puścisz jej sygnał co godzinę. Z czasem ona uwolni się od strachu, nabierze wewnętrznego zaufania i nie będzie miała problemu z tym, że wyjedziesz z kumplami na tydzień i ani razu nie zadzwonisz. 

Czy można przegiąć z dawaniem?

„Myślę, że byłaby to istotna sprawa i wielu facetom by pomogła bo rozumiem koncepcje i bardzo mi się podoba, ale można tu chyba niestety przegiąć w drugą stronę, a nie każda kobieta może być aż tak świadoma różnych dobrych wartości które zaoferuje jej facet i je docenić”

Przegiąć można tylko w mentalności brania, a nie dawania. To powinno sporo rozjaśnić. Nie istnieje coś takiego jak przegięcie, gdy Twoją nadrzędną mentalnością jest dawanie. Po prostu będziesz coraz to bardziej kochający.

Nie można być za bardzo kochającym, bo na dobrą sprawę istnieje tylko miłość, a wszelki strach jest tylko złudzeniem. Tak samo jak ciemność sama w sobie nie istnieje. Może być tylko więcej lub mniej światła. 

To tylko strach (przed tą miłością) podrzuca myśli:

  • nie możesz być za dobry,
  • musisz trzymać ją krótko, bo odejdzie,
  • zazdrość dodaje pikanterii, 
  • to Ty jesteś nagrodą, a nie ona, 
  • a co jak ona straci zainteresowanie?
  • nie poradzę sobie, gdy ona odejdzie, 
  • czy ja robię wszystko dobrze?
  • nie będę pokazywał swoich dobrych wartości, bo ich nie doceni

Jeżeli już, to przegiąć można tylko ze strachem, a nie z miłością. 

Oczywiście, że nie każda kobieta potrafi docenić to, że rezygnujesz z kierowania się strachem. Ale czy to aby na pewno jest Twój problem? 

Zastanów się czy wolisz spędzić życie z taką, która swoim zachowaniem ściąga Cię w ciemność (zazdrość, wulgarność, przemoc, wyzwiska, brak szacunku, kontrola, brak zaufania) czy może ciągnie Cię do światła (współczucie, akceptacja, uczciwość, szacunek, wybaczanie, spokój, radość)?

Czy warto przejmować się tym, że nie wypalił związek z kobietą, która uznała, że jesteś zbyt spokojny, cierpliwy, wybaczający, akceptujący i radosny? 

Moc z Tobą!

Orety

Autor

O'rety

Od 14 lat wspiera w budowaniu pewności siebie i tworzeniu szczęśliwych relacji. Prowadził kursy dla mężczyzn w Polsce oraz za granicą. Pracował z kursantami przylatującymi z całego świata (Meksyk, Rosja, Indie, Kanada, Europa). Przeprowadził ich kilkaset. Od seminariów, letnich i zimowych obozów, po warsztaty, wykłady, szkolenia grupowe i indywidualne.

Zostaw komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *