jak poznać normalną kobietę

"Chciałbym stworzyć normalny związek partnerski"

„Najważniejszy jest dla mnie spokój wewnętrzny i spokój ducha”

Dzień 1 - Przylot do Polski i wielogodzinna rozmowa

Jarek (imię zmienione) przyleciał specjalnie kurs z dość odległego kraju. Ma 40 lat i czuł się dość zagubiony w kwestii tego, co ma zrobić ze swoim życiem w kontekście relacji z kobietami.

Stwierdził, że wolałby nasz czas przeznaczyć na rozmowę i poukładanie sobie w głowie tych tematów.

Oto kilka wniosków z pierwszego dnia:

+ Często jest tak, że to, co wydaje nam się, że my chcemy, wcale nie jest nasze.

Jarkowi wydaje się, że chce założyć rodzinę, ale po chwili rozmowy okazało się, że to wcale nie jest ‚jego’, a tak naprawdę chcą tego jego rodzice, rodzina i znajomi, którzy non stop mu dogryzają.

Zastanów się, czy chciałbyś mieć ojca, który spłodził Cię tylko dlatego, bo chciał zadowolić mamę, albo bał się opinii jego znajomych, więc zrobił to po to, aby się odczepili?

Brzmi średnio, zgadza się?

No właśnie! Dlatego tak ważne jest GŁĘBOKIE zastanowienie się, czy to, do czego dążę, jest moje? Czy ja naprawdę tego chcę? Czy może robię to tylko po to, aby komuś coś udowodnić albo zadowolić?

Szczególnie jeżeli chodzi o kwestię zakładania rodziny. To jedna z najważniejszych życiowych decyzji. Warto spędzić nieco czasu, aby upewnić się na 100%, że jest się na taki krok gotowym. A następnie warto spędzić jeszcze więcej czasu nad odkryciem odpowiedzi na pytanie PO CO?

+ I na powyższe pytanie Jarek odpowiedział „żeby mieć kogoś na stare lata”.

Więc znów polecam odwrócić sytuację i zastanowić się: Czy chciałbyś, aby Twoja partnerka była z Tobą nie dla Ciebie, tylko ze strachu przed starością i samotnością?

Brzmi średnio, zgadza się?

Więc jeżeli odkryłeś w sobie chęć wejścia w związek (założenia rodziny) tylko dlatego, bo chcesz mieć kogoś, kto (cytując Jarka) „poda Ci szklankę z wodą na starość” (przy okazji tutaj kryje się ograniczający program, że na starość nie można być w doskonałej fizycznej formie), to może warto najpierw zrobić porządek z tym strachem, a dopiero później szukać partnerki, z którą chcesz zbudować coś autentycznego i pięknego, zamiast szukać.. służącej : )

+ Jest takie słowo, którego zawsze bardzo się 'czepiam’, gdy je słyszę (oczywiście tylko u ludzi, którzy ze mną współpracują i dają mi na to zgodę). Chodzi o słowo: walczyć.

Jarek powiedział, że walczy o siebie, z nałogami, słabościami, zwątpieniem, uzależnieniami itp. Ze wszystkim walczy, bo wydaje mu się, że to jest właściwa droga, gdy chcesz się czegoś pozbyć, np. picia alkoholu.

Jednak prawda jest taka, że gdy z czymś walczysz, to tylko to wzmacniasz i zasilasz, bo koncentrujesz się na tym, czego nie chcesz – więc masz tego więcej.

Walka z czymkolwiek najzwyczajniej nie działa i robi żadnego pożytku, wyłącznie szkodę.

+ Powiedział, że przyciąga kobiety, które mu się nie podobają, bo.. one go nie wyśmieją.

To co oznacza? Że sam siebie potępia i osądza jako gorszego, a następnie boi się, że jakaś kobieta go zawstydzi.

I tu jest tylko jedna droga – zmiana tego jak siebie postrzega i co czuje na swój temat – czyli akceptacja siebie. Dopiero wtedy zacznie poznawać/przyciągać kobiety, które mu się podobają i czuć się przy nich dobrze.

+ Wulgarność nie jest oznaką męskości 🙂 Serio, nie ma w tym kompletnie niczego ani atrakcyjnego, ani męskiego. U Jarka ten nawyk wziął się z archetypowego wizerunku maczo, który kojarzy mu się z Bogusiem Lindą z filmu Psy.

Jednak z tego co m wiadomo, kobieta z wysokim poczuciem wartości nie będzie chciała spędzić nawet 5 minut z facetem, u którego w każdym zdaniu pojawia się wulgaryzm : )

Uprzedzając wszystkie argumenty, że wulgaryzmy upiększają wypowiedź, wzmacniają ją lub że bez nich nie da się czegoś zakomunikować – to tylko wymówki 🙂

+ Zdarza Ci się mówić ‚jakoś to będzie’, ‚samo się ułoży’? Jeżeli tak, to dzieląc się jego doświadczeniem – nie warto. Te lekcje ma już za sobą. Przez wiele lat właśnie tak sobie powtarzał i wszystko, czym trzeba było zająć się wcześniej, odkładał na później. W konsekwencji minęło sporo lat i dalej nic samo się nie ułożyło. Skończył się już oszukiwać i dlatego też przyleciał na nasze spotkanie. Zrozumiał, że jak sam się za coś nie weźmie, to ‚samo się nie ułoży’.

+ I na zakończenie ciekawy mechanizm. Ponieważ jego dzieciństwo i relacja rodziców była daleka od normalnej, dlatego boi się, że nie da rady stworzyć normalnego związku (bo nie wie jak, rodzice mu nie pokazali, więc nie ma wzorca).

I teraz – jeżeli jesteś w takiej sytuacji, to co robisz? Edukujesz się i robisz wszystko, aby nauczyć się jak budować zdrowe i normalne związki, bez przemocy i kłótni, prawda? Kupujesz wszystkie możliwe książki, kursy, warsztaty, idziesz na terapie, uczysz się, uczysz, uczysz, aż w końcu się nauczysz, zgadza się? Robisz wszystko, aby przejść przez tę lekcję, nadrobić i wnieść w życie innych ludzi to, czego Ty nie otrzymałeś.

Okazuje się, że nie do końca. Taka sytuacja jest idealną wymówką, aby nie brać się za siebie, tylko odpuścić i tłumaczyć sobie: no przecież moi rodzice nie dali mi wzorca jak stworzyć zdrową rodzinę, więc odpuszczam i wybieram wygodne i komfortowe życie samemu, bo się do tego nie nadaję.

I o ile z jednej strony to brzmi logicznie/racjonalnie, ale bardzo często (u Jarka się sprawdziło, co sam szczerze w końcu przyznał) to tylko wymówka przed opuszczeniem strefy komfortu i wzięciem odpowiedzialności 🙂

Dzień 2 i 3 - Głębsze i trudniejsze tematy

Oto kilka z ogromu tematów, które poruszyliśmy podczas kolejnych dni:

+ Upraszając, rozwój w relacjach z kobietami można podejść na dwa podejścia:

Pierwszy zakłada, że wystarczy nauczyć się kilkunastu tekstów na podryw, dobrej bajerki, kilku ruchów tanecznych i przemycania słów transowych do rozmów. Do tego podszlifować ubiór, ewentualnie podrzeźbić ciało i voilà!

Tę drogę wybiera większość, tj. ok 85-90% osób. Plus jest taki, że to podejście nie wymaga praktycznie żadnego wysiłku. Minus jest taki, że działa tylko na chwilę, która może trwać godzinę lub kilka tygodni/miesięcy (aż opadną emocje), a w dłuższym terminie po prostu nie działa. Ponadto w większości przypadków jest ukrytą manipulacją, czyli działa destrukcyjnie zarówno na relację, jak i osobę, która to stosuje.

Drugi wymaga pracy nad samooceną, stawienia czoła kompleksom, przyjrzenia się poglądom na temat siebie/kobiet, rezygnacji z egoizmu czy przerobieniu relacji z rodzicami. Tę drogę wybiera 10-15% osób.

Minus jest taki, że nie zawsze na początku jest to przyjemny proces, bo wymaga uczciwości, porzucenia dumy, że jesteśmy idealni i perfekcyjni oraz zaprzestania obwiniania innych czy niekończącego robienia sobie wymówek.

Jednak plus jest taki, że to działa zawsze i dla każdego. Poza tym inaczej się nie da 🙂 Nie ma innej drogi i to tylko kwestia czasu, aż każdy do tego dojrzeje. Życzę każdemu, aby rozpoczął ją jak najwcześniej, tj. ok 20-stki. Jednak rozumiem też, że niektórzy nie są na to gotowi i budzą się dopiero po kilkunastu czy kilkudziesięciu latach, gdy wszystko inne zawiodło. Grunt, że nigdy nie jest za późno, aby się ogarnąć 🙂

+ Mężczyzna potrzebuje w życiu celu większego niż on sam. Czegoś, czemu całkowicie się odda, czegoś, co go przewyższa, czemu dedykuje swoje życie. W innym wypadku zadziała zjawisko entropii, która w kontekście rozwoju oznacza, że ego naturalnie ściąga nas w dół i przekonuje, że celem życia jest znaleźć wygodną i komfortową pracę, aby móc po niej wrócić do domu, zjeść podany przez żonę obiad, założyć kapcie i oglądać seriale/grać w gry.

Trzeba się w życiu za czymś opowiedzieć i zacząć w końcu zadawać sobie pytanie: Co chcę po sobie zostawić? Co chcę stworzyć? Jak chcę, aby mnie wspominali? Jako człowieka, który wiódł wygodne życie i patrzył tylko na swoją przyjemność czy może inspirował innych do ciągłego przekraczania komfortu i dawania z siebie jak najwięcej innym?

+ Sekretem szybkiego rozwoju i udanych relacji z kobietami jest skoncentrowanie całej uwagi na zrobieniu porządku z poczuciem własnej wartości – czyli kompleksem niższości, czuciem się gorszym, nic nie wartym, niewystarczająco dobrym, niezasługującym/niegodnym wspaniałego życia ze wspaniałą kobietą.

+ Sporo czasu przeznaczyliśmy na rozmowę o procesie wybierana kobiety. To ultra ważne, aby się nie śpieszyć i bardzo dokładnie sprawdzić, czy pasujecie do siebie na wszystkich trzech poziomach – fizycznym, umysłowym i duchowym.

Mężczyźni popełniają OGROMNY błąd, bo często wybierają kobietę wyłącznie na podstawie poziomu fizycznego. Wystarczy, że podoba im się jej ciało oraz to, jak dogadują się w łóżku i na tej podstawie zakładają, że będą żyli długo i szczęśliwie.

Po czym statystyki mówią, że co trzecie małżeństwo się rozwodzi. Przypadek? Nie sądzę!

Powszechny błąd wynika z tego, że ludzie w procesie poznawania się, robią z siebie laurkę i pokazują się tylko od tej dobrej strony – mówią o swoich plusach, mocnych stronach, sukcesach itp. A całą resztę (ich wady, uzależnienia, słabe strony, niewygodne fakty) ukrywają.

Jednak nie widzą, że to i tak do nich wróci, bo prędzej czy później prawda zawsze wyjdzie na jaw, a wtedy druga osoba w związku jest w szoku, gdy okazuje się, że wyszła za kogoś kompletnie innego.

+ Kolejny krytyczne ważny temat dla męskiego rozwoju to zapanowanie nad seksualnością. To się wiąże z powyższym. Gdy facet nad tym nie zapanuje, to nie dość, że marnuje życie i swój potencjał, bo ciągle chodzi rozproszony, to jeszcze dokonuje decyzji o wyborze kobiety na podstawie pragnień seksualnych, które ZAWSZE zapędzą go w ślepy zaułek.

To również łączy się z potencjalnym wychowaniem dzieci. Jeżeli je kiedyś planujesz, to Twoim obowiązkiem jest nauczyć je, jak panować nad tymi pragnieniami (tzw. energią seksualną). Szczególnie gdy będziesz miał syna. I oczywiście nie robimy tego poprzez zabranianie czy zawstydzanie, bo to są średniowieczne metody, które sprawiają, że większość społeczeństwa ma gigantyczne wyparcie i tłumi seksualność wstydem i poczuciem winy. Tłumaczymy dzieciakowi ten mechanizm i uczymy go jak ma sobie poradzić z tą energią bez tłumienia jej.

+ Gdy poznajesz kobietę, nie śpiesz się! Nie próbuj czegokolwiek przyśpieszyć, bo wszystko zepsujesz. Po prostu się nie wtrącaj i pozwól, aby to się toczyło własnym tempem.

W jaki sposób się wtrącamy? Naszymi emocjonalnymi żądaniami. Chcemy, żeby jakaś faza związku nastąpiła szybciej (np. łóżko, oficjalne chodzenie za rączkę, zapoznanie się ze znajomymi czy ślub), a to ukryty przejaw kontroli.

Zamiast dać kobiecie przestrzeń, wolność i zaufanie – kontrolujemy ten proces, bo wydaje nam się, że wiemy, jak powinien przebiegać i co powinno nastąpić na której randce. I w ten sposób pokazujemy kobiecie naszą niedojrzałość i nieświadomie ‚zachęcamy ją’, aby dała sobie z nami spokój.

+ Wiele osób wciąż wierzy, że kobieta jest nagrodą dla faceta, a jego zadaniem jest dbanie, aby związek się nie rozpadł. Nic bardziej mylnego. To właśnie takie nastawienie prowadzi do problemów.

Ty się troszczysz o siebie i o kobietę, a kobieta troszczy się o siebie i o Ciebie. I tylko wtedy to działa!

Gdy jedno z Was nie troszczy się o siebie, tylko o drugą osobę – lub odwrotnie, tylko o siebie, a drugą osobę już nie, to tylko kwestia czasu, aż coś zacznie szwankować.

+ Stosowanie ciętych ripost, mszczenie się, obniżane jej wartości, odbijanie ‚piłeczki’ (ona była dla Ciebie niemiła, więc traktujesz ją tak samo, aby dać jej nauczkę), wywoływanie negatywnych emocji, aby kogoś ‚przetestować’, traktowanie kogoś bez szacunku i podobne zagrywki – to wszystko nie ma niczego wspólnego z dojrzałością czy męskością i nie prowadzi do szczęścia i udanych relacji.

+ Każdy facet może mieć wspaniałe, udane i pozytywne relacje z kobietami. Po prostu nie każdy chce, bo woli mieć rację 🙂

PS. Dziękuję Jarkowi, z którym spędziłem ten weekend. Udanego lotu do domu!

PPS. Jeżeli także chciałbyś gruntownie poukładać sobie w głowie temat relacji z kobietami oraz swoją męskością, gorąco zapraszam do współpracy!